Mistrz kategorii koguciej KSW Jakub Wikłacz tuż po gali na gorąco omówił swój pojedynek i jego zakończenie.
Gala KSW 86, która odbyła się w miniony weekend przebiegła naprawdę bardzo szybko. Dopiero co-main event zakończył się werdyktem sędziowskim, a wcześniej zobaczyliśmy serię kapitalnych nokautów i poddań. Walka wieczoru Wikłacz vs Przybysz również nie dotarła do ostatniego gongu, choć z zupełnie innych przyczyn.
Champion sfaulował pretendenta w 4. rundzie wyprowadzając kopnięcie na głowę. Sędzia Marc Goddard po konsultacji z lekarzem przerwał starcie, a po odjęciu punktów Kubie ogłoszono remis.
Wikłacz udzielił wywiadu Maciejowi Turskiemu z Kanału Sportowego, gdzie omówił przebieg main eventu. Na gorąco powiedział też jak feralna sytuacja z faulem wyglądała z jego perspektywy, choć nie ukrywał, że wszystko działo się w takim amoku, że ciężko mu odtworzyć emocje.
– To był taki ferwor, że ciężko mi odtworzyć tę sytuację w pamięci. Tam było coś w stylu, że ja chciałem kopnąć na tułów, tylko miałem świadomość, że on się podnosi… Ciężko to słownie opisać. To jest jak ze snu. Ciężko mi to opisać. To sytuacja, jak w śnie jakimś, to było totalnie nieświadome.
Zapytany o pierwsze odczucia po przerwaniu starcia Kuba zdradził, że było mu przykro i nie potrafił zebrać myśli. Podkreślił też, że nigdy wcześniej, czy w walce, czy na treningach nie doszło do takiej sytuacji i zawsze grał fair. Było mu przykro, że Przybysz oberwał kopnięciem oraz szkoda mu było kibiców. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nie może brać tego do głowy.
– Był bałagan w głowie. Gdyby to było świadome, to bym inaczej zareagował. To było totalnie nieświadome. Mówię: kurde, przecież wygrywam tę walkę! Co tu się stało, nie chciałem tego zrobić. To naprawdę ciężkie do opisania.
– Jest mi strasznie przykro, że Sebastian przyjął to kopnięcie. Jest mi strasznie też przykro, że ludzie czekali na zakończenie tego pojedynku, a zakończył się on remisem i w taki sposób… Ale też wiem, że nie mogę brać tego do głowy, bo to było nieświadome.