Niestety, ale Robert Bryczek nie zaliczył udanego debiutu w UFC. Walkę rodaka skomentował też Mateusz Gamrot.
Polski średni sporo musiał czekać na pierwsze starcie w oktagonie. Robert Bryczek umowę z największą federacją MMA na świecie parafował jeszcze w sierpniu ubiegłego roku. Pierwszą walkę miał stoczyć we wrześniu na tej samej gali, na której Mateusz Gamrot zmierzył się z Rafaelem Fizievem.
Debiut odsunął się w czasie o kilka miesięcy, a gdy w końcu Robert Bryczek miał zmierzyć się z Albertem Duraevem… Ten wypadł z karty walk UFC Vegas 86. Koniec końców jego miejsce na ostatnią chwilę zajął Ihor Potieria. Ukrainiec nie zrobił wagi, ale i tak poradził sobie z Polakiem, którego pokonał jednogłośną decyzją sędziów.
Mateusz Gamrot o porażce Bryczka
Wczoraj wieczorem na „Gamer”, który sam kolejną walkę stoczy podczas UFC 299, zorganizował sesję Q&A. Jeden z fanów zapytał Mateusza o przegrane starcie Bryczka.
Gamrot zdradził, że negatywnie wpłynęła zmiana rywala, która też nie należała do najłatwiejszych. Robert w przeciągu kilku dni otrzymał różne propozycje, przez co ostatecznie zabrakło czasu na odpowiednie przygotowanie, zarówno fizyczne jak i mentalne.
– Nie poszło tak, jakbyśmy chcieli niestety, na sport i wynik jego wpływa również wiele innych czynników… W tym wypadku wiem, że rywal z 3 razy się zmienił w przeciągu kilku dni, więc zmieniała się też taktyka i plan walki… Zabrakło paru rzeczy na pewno, ale w UFC jedna walka może wszystko zmienić, więc chwila przerwy i czekam na kolejny bój #teambryczek – napisał „Gamer”, który również przegrał w debiucie, a teraz jest o włos od czołówki mocarnej kategorii lekkiej.