Kasjusz Życiński zabrał głos po odwołanym main evencie gali Prime 7. Nie wierzy w kontuzję rywala i twierdzi, że ten po prostu bał się wyjść do walki.
Podczas sobotniego wydarzenia „Don Kasjo” miał zmierzyć się Adamem Soroko. Niestety rywal nie pojawił się już na oficjalnym ważeniu. Kibice obawiali się, że dojdzie do powtórki z pierwszej gali, kiedy to freak fighter w ostatniej chwili wyjechał z miasta.
Soroko zapewniał jednak, że wyjdzie do walki. Wziął nawet udział w przedstawieniu zawodników na początku Prime 7, ale w momencie, gdy miał odbyć się co-main event, do klatki wszedł jedynie „Don Kasjo”. W mocnych słowach oświadczył, że starcie się nie odbędzie.
Po zakończonej gali w klatce zobaczyliśmy również Soroko, który przekazał, że nie zrezygnował, tylko doznał kontuzji. W tym samym momencie „Don Kasjo” udzielał wywiadu kanałowi MMA-BNB, w którym zasugerował, iż jego rywal symuluje:
– C..ja zerwał, srakę zrobił. On do Bezrąka wysyła zdjęcia, jak siedzi i mu leci krew. Jakim cudem może ci krew z czegokolwiek lecieć przed walką? Co ty po ścianach napie…lasz? Głupa pali, może specjalnie to zrobił. Głupi człowiek, a chciałem mu pomóc.
Kiedy na ekranie zobaczył kulejące Soroko, stwierdził że wcześniej miał problemy z drugą noga – Z rana kulał raz na lewą, raz na prawą, masakra. Jak go polubiłem, chciałem mu pomóc, ale ciężko na niego wpłynąć. Jak pierwsza gala była to moi wspólnicy do mnie: „Ty idź z nim gadaj, bo on jest pie…lnięty”. On sobie nie wychodzi z pokoju i nie idzie na nagania z trailera, gdzie wszystko opłacone.