Dominick Cruz, były mistrz wagi koguciej UFC, a obecnie ekspert telewizyjny nie pochwala zachowania Conora McGregora po porażce.
Conor McGregor wystąpił w walce wieczoru ostatniej gali, UFC 264. Po raz trzeci w karierze naprzeciw niemu stanął Dustin Poirier. Wszyscy mieli wielkie oczekiwania po podbudowie, jaką obaj zawodnicy zaserwowali w szeroko pojętych mediach. Rywalizację teoretycznie wygrał „Diamond”, aczkolwiek nie stało się to w stylu, jaki by chciał. Na koniec pierwszej rundy „Notorious” złamał piszczel, przez co lekarze musieli przerwać pojedynek. Zaraz po walce Conor McGregor nazwał żonę przeciwnika „małą dzi***ką”, wyciekły też nagrania na których Irlandczyk grozi śmiercią Poirierowi i jego małżonce.
Informowaliśmy o wsparciu, jakie „Notorious” otrzymał od Rondy Rousey. Na temat zachowania Irlandczyka zgoła inaczej wypowiedział się Dominick Cruz:
– Po kilku porażkach w takim stylu powinieneś usiąść na tyłku i się nie odzywać. Nie zobaczyliśmy tego. Nie widać ciszy, pokory… Czasem, jako fighterzy dostajemy łomot i musimy to zaakceptować. To jest część MMA, akceptowanie zarówno porażek, jak i zwycięstw i rozwijanie się dzięki nim. Jeśli nie pogodzisz się z przegraną to czego się nauczysz? Jak uzupełnisz braki?
Te słowa, o ile ciężko się z nimi nie zgodzić, brzmią dość dziwnie z ust byłego mistrza dywizji koguciej UFC. Po porażce z Henrym Cejudo w maju 2020 roku, Dominick Cruz protestował przeciw zatrzymaniu walki przez sędziego (przegrał przez TKO pod koniec 2. rundy), dodatkowo twierdził, że arbiter Keith Petersen śmierdział alkoholem i papierosami.
Źródło: MMA News