
Robert Karaś udzielił wywiadu w temacie zawieszenia i… wyrządził sobie jedynie większą szkodę.
Znany z występów w FAME MMA Robert Karaś zachwycił cały świat swoimi występami w triathlonie. Wszyscy bacznie śledzili, jak z nadludzką wytrzymałością pokonuje on kolejny dystans, a w efekcie – bije kolejny rekord. Niestety jednak Robert dwukrotnie wpadł na testach antydopingowych, przez co został zawieszony aż na 8 lat.
Karaś już wcześniej na łamach Kanału Sportowego przyznał się, iż wziął niedozwolony środek podczas przygotowań do walki. Karę USADA freak fighter komentował twierdząc, że organizacja była stronnicza nie dając mu się obronić.
Robert Karaś tłumaczy się z dopingu
Ultratriathlonista udzielił pierwszego wywiadu po zawieszeniu. W rozmowie z Michałem Hładkim z Dzień Dobry TVN Robert Karaś powiedział to samo, co wcześniej. Środki wziął przygotowując się do walki w FAME.
– Była taka sytuacja, że złamałem jeden nadgarstek, drugi, żebra, kość śródstopia i to był taki kulminacyjny moment, jak zauważył to kolega na macie. Jak złamałem piątą kość śródstopia kopiąc obrotówkę. Powiedział: „Robert, ty się do tego nie nadajesz, ty się sypiesz, bo ty nie jesteś do tego stworzony. Weź ty jedź do lekarza, powinieneś być inaczej suplementowany, bo do tej walki nie dojdzie”…
– Tylko istotne jest to, że właśnie… ty powiedziałeś przed chwilą, że powiedzieli ci „idź do lekarza”, a ty nie poszedłeś do lekarza – zwrócił uwagę prowadzący.
– Poszedłem. Kolega na macie powiedział „Robert, ty musisz iść”, więc poszedłem. To nie był lekarz, tylko ja myślałem, że to jest lekarz. To była osoba, która mnie zaczęła suplementować.
Karaś udał się do niejakiego Michała, który wyłącznie hobbystycznie zajmował się suplementacją. Robert wierzy, że ten nie chciał go skrzywdzić. Freak fighter przede wszystkim utrzymuje swoją wersję, iż nie powinien być rozliczany za doping w triathlonie. Dopytany przez prowadzącego, czy wziął steryd anaboliczny Karaś potwierdził, na co usłyszał retoryczne pytanie, czy jest to środek nielegalny w sporcie?
– Jakim sporcie? W triathlonie owszem, ale byłem zapewniony, że po 72 godzinach tego nie będzie już w moim organizmie. Zawsze patrzę na intencje człowieka. Naprawdę tego nie czułem. Tak samo możesz źle zaparkować, dostać mandat i no dobra nie chciałeś tego, ale stanąłeś połową auta na miejscu dla niepełnosprawnych. Człowiek popełnia błędy – tłumaczy się Karaś.
– Jeżeli ktoś bierze doping tam, gdzie jest on zakazany, gdzie są testy, a rywalizacja powinna być fair play, to ja gardzę takimi ludźmi. Rozumiem, że ludzie mogą nie kupować moich tłumaczeń, ale ja jestem z siebie dumny, że mogłem o tym powiedzieć.
– Dla mnie branie dopingu to intencja zrobienia sztucznej przewagi nad innymi, ale wiem, co czułem w sercu, nie chciałem zawieść kibiców. Chciałem wyjść do tej walki. Dla mnie doping to oszustwo, ale jeżeli wiedziałem, że to znika po 72 godzinach, to w tym obszarze nikogo nie oszukałem. Moją intencją nie było oszukanie jakiegoś triathlonisty później na zawodach.
Piękny pokaz samozaorania pic.twitter.com/IMZE50gI4Y
— Adrian Szymański (@adrians_mma) February 22, 2025