Prezydent UFC, Dana White, osobiście wyjaśnił sens zabookowania pojedynku o pas tymczasowy wagi ciężkiej, Derrick Lewis vs. Ciryl Gane. Jak informowaliśmy jakiś czas temu, niespecjalnie przypadło to do gustu obecnemu championowi, którym jest Francis Ngannou.
Wszyscy byli co najmniej zdziwieni, gdy gruchnęła informacja o walce wieczoru sierpniowej gali UFC 265. Do klatki powróci Derrick Lewis, po ciężkim KO zaserwowanym Curtisowi Blaydesowi. O „The Black Beast” wspominano z resztą wcześniej w kontekście pierwszego pretendenta. Jego przeciwnikiem natomiast będzie Francuz, Ciryl Gane. Popularny „Bon Gamin” ma perfekcyjny rekord 9-0, a w ostatniej walce nie dał szans Alexandrowi Volkovowi.
Informacja o starciu tych dwóch zawodników wywołała niemałe trzęsienie w mediach społecznościowych. Menedżer Francisa Ngannou udzielił wypowiedzi ESPN…
– Agent Ngannou, Marquel Martin: „Jesteśmy zszokowani, że robią pas tymczasowy aż tak szybko. Jak spojrzysz na historię dywizji, to zrozumiesz, czemu jest to taką niespodzianką. Mamy nadzieję, że wszystko wkrótce wyjaśnimy.”
A na to wszystko nie przebierając w słowach Dana White zdążył już odpowiedzieć. W rozmowie z Farrah Hannoun prezydent UFC zdradził jednak więcej szczegółów na temat wspomnianej wymiany uprzejmości:
– Odpowiedziałem menedżerowi Ngannou, ale chodziło mi o innego gościa, który go reprezentuje. Zareagowałem na te słowa o szoku. Bo to gó***no prawda, toczyliśmy rozmowy kontraktowe od tygodni. I za każdym razem mówiliśmy, co się stanie, jeśli nie będziemy mieli podpisów.
– Stipe Miocic jest #1, ale przegrał. Mamy Derricka Lewisa, który jest #2 w światowym rankingu, a do tego wygrał z Francisem Ngannou. Ciryl Gane właśnie rozbił Volkova. Mamy więc dwóch fighterów ze ścisłego topu dywizji ciężkiej. Zatem walka o pas tymczasowy ma sens. A jak Ngannou będzie gotowy, to dostanie zwycięzcę.
Źródło: MMA News