
Mistrz wagi średniej UFC Khamzat Chimaev odniósł się do spięcia z Seanem Stricklandem — odpowiedział na niedawne słowa Amerykanina pod swoim adresem i opowiedział, jak rozpoczął się konflikt między nimi.
Sean Strickland niejednokrotnie prowokował rywali ostrymi wypowiedziami, a Khamzat Chimaev długo był jednym z jego celów. Sytuacja zaogniła się jeszcze zanim Czeczen sięgnął po pas, a po zdobyciu tytułu „Tarzan” otwarcie mówił, że to on jako jedyny może odebrać Chimaevowi koronę. Spór ma wielowarstwowe tło — obaj panowie wspominali wspólne pobyty w jednym klubie, wzajemne pretensje o sparingi i słowa, które przerodziły się w osobistą niechęć.
Khamzat Chimaev: Zaatakowałem, bo Strickland obraził Czeczenię
Khamzat w rozmowie w podcaście Aslanbeka Badaeva przedstawił swoją wersję wydarzeń i wskazał moment, który zapoczątkował eskalację konfliktu.
– Nie wiem w sumie, kiedy trenowaliśmy razem, zachowywał się normalnie – mówił zapytany o genezę konfliktu ze Stricklandem Chimaev. – No, jednego razu mnie wkurzył. Następnego dnia przyszedł do klubu i paradował ze spluwą. Myślał, że go zaatakuję – dodał Khamzat.
– Mieliśmy czat grupowy z ludźmi z klubu. Był jeden gość z Czeczenii, no i Strickland napisał coś w stylu: „myślałem, że wszyscy Czeczeni są silni?”. Odpisałem mu: „amerykański cykorze, skopię cię”.
– Potem powiedział, że źle go zrozumiał, że to tak naprawdę nieporozumienie. Wtedy słabo mówiłem po angielsku, więc nie mogę ci dokładnie przytoczyć tej sytuacji, tego co zaszło. Powiedział złe słowo na Czeczenię, albo coś takiego, więc od razu go zaatakowałem. Tak na wszelki wypadek.
Chimaev pokazuje w ten sposób, że sprawa miała charakter osobisty — to nie tylko ringowe zgrzyty czy wojna medialna, lecz coś, co dotyczyło jego dumy narodowej i bezpośrednich relacji w klubie. Konflikt między nimi pozostaje jednym z ciekawszych wątków w królewskiej dywizji UFC i może mieć wpływ na przyszłe zestawienia w wadze średniej.