Borys Mańkowski nieoficjalnie zakończył karierę? „Fajnie, że ludzie chcieliby mnie zobaczyć, ale…”

Wiele wskazuje na to, że Borys Mańkowski nie zdecyduje się już powrócić do startów w MMA.

Popularny „Diabeł Tasmański” to jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników polskiej sceny MMA. Borys Mańkowski przez lata był wiernym fighterem KSW, a w latach 2014-2017 zasiadał na tronie kategorii półśredniej. Czterokrotnie wychodził do obrony tytułu, jednak po trzech zwycięstwach z pretendentami musiał uznać wyższość Roberto Soldicia.

Minionych kilka lat nie było usłane różami dla Mańkowskiego. 35-letni zawodnik Czerwonego Smoka Poznań ostatnie zwycięstwo w okrągłej klatce odniósł w 2020 roku przeciwko Arturowi „Kornikowi” Sowińskiemu. Od 2022 roku zanotował 3 przegrane z rzędu.

Borys Mańkowski nieoficjalnie zakończył karierę?

Poznański fighter odgrywa dużą rolę w narożniku Mateusza Gamrota podczas walk w UFC. Sam Mańkowski ostatni raz do okrągłej klatki wyszedł w styczniu 2023 roku, kiedy to został ciężko znokautowany przez Valeriu Mirceę.

W rozmowie z Arturem Mazurem „Diabeł Tasmański” stwierdził tymczasem, że nieoficjalnie można to uznać za jego ostatnią walkę w karierze:

– Możliwe, że w ogóle [nie wrócę]. Fajnie, cieszy mnie to, że ludzie cały czas chcieliby mnie zobaczyć. To jest za…biste, że mam takich kibiców, ale raczej już nie wejdę do klatki – ocenił Borys Mańkowski.

35-latek przyznaje, że sam próbuje różnych rzeczy, a na pierwszym miejscu stawia inne kwestie, niż rozglądanie się za kolejnym rywalem.

Ciężko określić moją sytuację. Póki co jestem na tylu różnych etapach dotykania różnych płaszczyzn życia, że staram się być tu, gdzie jestem teraz. W obecnej chwili na maksa staram się pomóc Mateuszowi Gamrotowi – powiedział Borys. – Jeżeli miałbym wybrać pomiędzy tym, kim jestem bardziej, czy zawodnikiem, czy trenerem. bo w jakiś sposób trenersko staram się pomóc Mateuszowi, to bardziej bym skłaniał się w stronę trenerską. Jeśli chodzi o zawodniczą stronę, robiłbym to po to, żeby pomóc Mateuszowi, a nie, żeby siebie gdzieś tam wzmacniać.

Fani Borysa Mańkowskiego mogą zatem westchnąć za byłym mistrzem KSW i pretendentem do pasa wagi lekkiej. Jeśli faktycznie „Diabeł Tasmański” zejdzie ze sceny, to trzeba przyznać, że zrobił to w znakomity momencie. Swoje osiągnął, stoczył wiele pamiętnych walk, zapisał się w historii i pamięci kibiców, a przede wszystkim – pozostał przy tym w pełni zdrów.