
Szymon Kołecki wprost zasugerował, że na jego walkę z Tomaszem Narkunem nie ma co liczyć. Na drodze niestety stoją finanse.
Jeszcze w grudniu medalista Igrzysk Olimpijskich przyznał, że temat konfrontacji z „Żyrafą” się pojawił. Przez chwilę wydawało się, że Oli Thompson, którego Szymon Kołecki pokonał na gali Babilon MMA 50, wycofa się z pojedynku. Organizacja zareagowała wysyłając propozycję zastępstwa.
– Podesłano zapytanie o Toma Breese, Tomka Narkuna – przyznał Szymon w rozmowie z MyMMMA.pl. – Nie brałem ich pod uwagę, bo czekałem na decyzję Thompsona. Z Narkunem nie ma problemu, ale nie w tych warunkach finansowych. Jeżeli miałbym walczyć z kimś na poziomie Narkuna, te warunki muszą być inne.
Szymon Kołecki o walce z Tomaszem Narkunem
Widząc, w jakiej formie jest Kołecki, fani nawoływali do KSW o ponowny angaż olimpijczyka. Ten nie nastąpi, o czym mówił sam Wojsław Rysiewski. Dyrektor sportowy największej polskiej federacji MMA przyznał, iż na drodze stają wymagania finansowe Szymona.
Matchmaker KSW przyznał też wówczas w wywiadzie z Arturem Mazurem, że w przeszłości próbowano go zestawić z Narkunem, ale podopieczny trenera Oknińskiego miał zażądać podwyżki na to starcie.
Szymon Kołecki również odwiedził wspomnianego dziennikarza. W rozmowie na kanale Klatka po klatce reprezentant Akademii Sportów Walki Wilanów przyznał, że jego wymagania zmieniają się w kontekście od oponenta. Jego zdaniem Babilon MMA nie jest w stanie „dopiąć” finansowo konfrontacji z Narkunem:
– Różni przeciwnicy są różnie wyceniani przeze mnie i nie sądzę, nawet przy dużym potencjale finansowym organizacji Babilon MMA, to nie sądzę, by było ich stać na to, żebym ja zawalczył z Tomkiem Narkunem w Babilonie.
– Była chwila rozmowy o Tomku, taka w sensie informacyjnym, ale ja powiedziałem też Tomkowi Babilońskiemu, że w federacji KSW odrzuciłem za duże pieniądze walkę z Tomkiem, więc nie mogę za mniejsze pieniądze walczyć z Tomkiem w Babilonie.