Israel Adesanya wygłosił na swoim kanale YouTube opinię na temat najlepszego ciężkiego wszechczasów. Reprezentujący Nową Zelandię Nigeryjczyk podpadnie swoją wypowiedzią Danie White!
Już w przyszłym miesiącu czeka nas wyczekiwana od wielu miesięcy konfrontacja Jona Jonesa ze Stipe Miocicem o pas królewskiej kategorii wagowej. Sternik UFC tak bardzo chciał doprowadzić do tego pojedynku, że nie zgodził się, by to tymczasowy mistrz Tom Aspinall zmierzył się z „Bonesem”.
Walkę wieczoru gali UFC 309 obstawicie u legalnego bukmachera Fortuna. Za rejestrację i depozyt otrzymacie darmowe 30 zł, a pierwszy zakład do 100 zł obstawicie w całości bez ryzyka!
Adesanya wskazał najlepszego ciężkiego wszechczasów
Dana White wszem i wobec głosi, że Jon Jones jest najlepszym zawodnikiem nie tylko kategorii ciężkiej, lecz także w historii MMA. Sternik UFC na każdy możliwy sposób broni pozycji Amerykanina, choć ten pas zdobył, gdy tytuł nie posiadał właściciela.
Nie jest żadną tajemnicą, że Francis Ngannou chciał walki z „Bonesem”. Oprócz tego jednak pragnął też zadebiutować w bokserskim ringu, co okazało się jedną z kości niezgody w negocjacjach z UFC. Koniec końców Kameruńczyk odszedł, a w minionym tygodniu po 3-letniej przerwie stoczył kolejne starcie w formule MMA.
Kameruńczyk szybko znokautował Renana Ferreirę i sięgnął po tytuł wagi ciężkiej PFL. Jego zwycięstwo na swoim kanale skomentował Israel Adesanya, który też wygłosił swoją opinię na temat GOAT-a królewskiej kategorii wagowej.
– Nie ma opcji, że ta debata się zakończy. Stipe to ostatni, o którym mówiono, że jest najlepszym ciężkim. No, był też Cain Velasquez, po nim Stipe. Obecnie ludzie wciąż uznają go za najlepszego ciężkiego wszechczasów. Myślę, że jest jednym z najlepszych i pokonał Francisa. Ale ten mu się zrewanżował w najgorszy z możliwych sposobów. Tak, czy owak, to bardzo subiektywne. To sztuka i wszystko zależy od tego, kogo lubisz.
– Myślę, że Francis jest najlepszym ciężkim wszechczasów, ale znów: wciąż jest Jon, który jest teraz mistrzem. Tylko raz walczył w królewskiej kategorii, ale jest też jednym z najlepszych fighterów wszechczasów, o ile nie najlepszym. Nawet j…anego Toma Aspinalla trzeba ująć w tej dyskusji, a on dopiero się rozkręca. To ekscytujące z perspektywy fana, ale teraz cieszę się szczęściem Ngannou i tego, co osiągnął. To niesamowite widzieć, jak pokonał przeciwności losu po tym, co spotkało go w życiu, po śmierci jego dziecka.
Były mistrz UFC nie zgadza się z Daną Whitem. Ten jednak na pewno po ewentualnej wygranej Jona Jonesa w listopadzie będzie piał z zachwytu nad tym, iż Amerykanin pokonał niewidzianego od 4 lat w oktagonie Stipe Miocica.